POGROMCZYNI - Muszę. Dziękuję, koniec i kropka. ;)
awesome - Hmmm, trudno mi powiedzieć, bo na razie nie mam określonego planu na tak daleką przyszłość. Co do Nari, to ma trochę inne plany, ale dość blisko związane z Severusem.
Będę miała dłuższe wolne (1-5.05) i postaram się wstawić następny rozdział przed wyjazdem do Paryża. Mam nadzieję, że mi się uda. Jeżeli nie, to rozdział pojawi się po 15.05, ponieważ będę w rozjazdach i dopiero w tedy wrócę.
/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\
- Nie, to nie możliwe. Nie uwierzę w to... To jakiś głupi żart. Powiedz to, proszę. To nie jest śmieszne - Severus powtarzał to jak mantrę od czasu do czasu zmieniając kolejność zdań. Po chwili roześmiał się histerycznie i opadł na kanapę trzymając w ręku nieruszoną porcję Ognistej. - Robisz to specjalnie żeby się ze mnie pośmiać? A może to kolejny idiotyczny sposób Dumbla, żebym zwariował? A może...
- Och, dasz mi wytłumaczyć, czy będziesz dalej bez składu jęczeć? - przerwała mu wściekła Nari.
- Co chcesz tłumaczyć?! - krzyknął gwałtownie wstając i wylewając zawartość szklanki na piękny, czerwony dywan. - Ja wszystko już wiem. Zrobiłyście to specjalnie.
- Nie! Uspokój się. Jak się natychmiast nie zamkniesz, to wyrzucę cię stąd bez wyjaśnień! - Gdyby jej wzrok mógł zabijać, to Severus już padłby trupem.
Snape spojrzał na siostrę stojącą przed nim w zdecydowanej pozie. Ostatnim razem widział ją taką, kiedy kazała mu się pogodzić z Lily. Usiadł i pokornie zwiesił głowę.
- Przepraszam - mruknął. Zrobiło mu się głupio, że nakrzyczał na swoją jedyną siostrę.
- Wybaczam, ale teraz posłuchaj i nie waż mi się przerywać - ostrzegła wiedząc, że brat będzie miał dużo do dodania.
Nari usiadła obok niego i przykryła jego ręce swoimi by dodać mu otuchy. Westchnęła głęboko i zaczęła najważniejszą opowieść życia.
- Pewnego dnia do mojego gabinetu zapukała Magenta. Kiedy weszła zobaczyłam, że jest w zaawansowanej ciąży. Była w tedy, bodajże, w ósmym miesiącu. Opowiedziała mi o tym, że od ciebie odeszła. W ten dzień kiedy cie opuściła miała ci powiedzieć, że spodziewa się dziecka. Była w tedy w piątym tygodniu. Trochę mnie zdziwiło to, że przyszła dopiero teraz. Kiedy spytałam się gdzie mieszkała przez ten czas odparła, że dowiem się tego niedługo. Dała mi adres domu w Dolinie Godryka i prosiła o spotkanie w najbliższą sobotę czyli za dwa dni. Zgodziłam się, ponieważ akurat miałam wolne. Chciałam jeszcze o coś zapytać, ale wstała i powiedziała, że musi iść bo ktoś na nią czeka. - Widząc, że Severus chce jej przerwać odpowiedziała zanim zadał pytanie. - Nie, nie powiedziała kto. Po prostu wstała i wyszła. W sobotę poszłam pod wskazany adres i okazało się, że jest to dom Lily i Jamesa Potter'ów. Trochę się zdziwiłam, ale weszłam. Spotkałam Magentę i Lily, bo James wyszedł z kolegami. Usiadłyśmy i Magenta wyjaśniła mi, że od kiedy od ciebie odeszła mieszkała u Lily. Zaprzyjaźniły się i zdradziły mi sekret, że Magenta nie chce dziecka. Nie dlatego, że to twój syn, ale nie byłaby w stanie sama się nim zająć. Chyba już w tedy przeczuwała, że ktoś na nią poluje. Dodatkowo Lily nie mogła mieć dzieci, więc bardzo chętnie wzięła dziecko pod opiekę. Kiedy już miałam wychodzić Magenta zaczęła mieć skurcze i urodziła synka. To właśnie w tedy zrobiłam to zdjęcie. Mimo, że urodził się dwa tygodnie przed czasem, to wszystko było z nim dobrze. Lily nazwała go Harry James Potter, ale Magenta nadała mu inne imiona. Jonathan Scorpius Snape. Wiem, że Magenta mieszkała tam jeszcze przez jakiś czas, ale potem dowiedziałam się od Lily, że zniknęła zostawiając jedynie po sobie list w którym prosiła, żebyśmy obie zaopiekowały się dzieckiem, a tobie powiedziały o tym w odpowiednim momencie. Podejrzewam, że wiedziała, iż będziesz musiał się nim zająć. Harry urodził się 31.07.1980. Gdyby nie był wcześniakiem, Voldemort nawet by o nim nie pomyślał. W ten dzień też Lily utworzyła wspomnienie, które dostałeś i jest teraz w twojej kieszeni. Gdyby nie ja, to ono by ci wszystko wyjaśniło. Jeżeli chcesz, to mogę przynieść myślodsiewnię.
- Tak. Chcę. - odpowiedział nie patrząc na nią.
Kiedy Nari otworzyła drzwi, wpadł na nią lekarz cały czerwony na twarzy ze zmęczenia.
- Potrzebujemy... po-po-mocy - wydyszał.
Severus zerwał się z kanapy i pobiegł za siostrą i lekarzem na salę w której leżał Harry. Wyglądał tak marnie w wielkim łóżku, pozawijany w koce i podłączony do aparatury podtrzymującej jego czynności życiowe.
- Co się stało? - zapytał Snape mając dziwne przeczucie, że może go uratować.
- Próbowaliśmy go uratować, ale... - Mistrz Eliksirów nie słuchał go dłużej. Podszedł do swojego syna i dotknął jego czoła. Wyczuł jakimś szóstym zmysłem, że umysł jeszcze walczy. Nie wiedząc co robi nachylił się i ugryzł go w szyję. Po raz pierwszy ujawnił się w nim wampir.
Serce Harry'ego zaczęło powoli samo pracować. Płuca pompowały tlen i nie potrzebowały wspomagania. Mózg działał poprawnie, ale Jonathan nadal spał, dzięki czemu organizm mógł się zregenerować po spotkaniu z różą i prawie śmiercią. Severus usiadł na krześle obok i kątem oka zobaczył, że przyglądają mu się dwie osoby. Jego siostra i medyk.
- Ale... co, jak? Od kiedy, ty... - Nari nie potrafiła sklecić jednego całego zdania, ale była lepsza od magomedyka, który nie potrafił wykrztusić żadnego dźwięku. Uśmiechnął się ironicznie w odpowiedzi na ich reakcję, ale nie cieszył się długo, ponieważ po chwili leżał na ziemi i wił się z bólu. Zacisnął zęby, ale na niewiele się to zdało. Nie chciał, żeby najmniejszy jęk wyrwał się z jego ust, lecz po chwili krzyczał głośniej niż jakakolwiek ofiara Lorda. Po kilku minutach nie był w stanie już krzyczeć, a słowa Nari zdawały się dobiegać z bardzo daleka, mimo tego, że pochylała się tuż nad nim. Czarne plamy przesłoniły mu widok, znowu obraz się wyostrzył i ponownie rozmazał. Miał wrażenie, że ciągle zanurza się i wynurza z wody. Wszystko go bolało. Od oczu, przez powieki, kości twarzy, barków, na najmniejszych chrząstkach kończąc.
Poczuł, że ktoś go podnosi, ale nie był w stanie stwierdzić czy to kobieta czy mężczyzna. Poczuł wokół siebie przyjemną miękkość i z ulgą powitał ciemność, która gwarantowała odcięcie się od niewyobrażalnego bólu.
***
Severus po raz drugi tego dnia obudził się w łóżku szpitalnym, a nad nim z wyrazem troski na twarzy pochylała się Nari. Dotknęła jego twarzy odgarniając zbłąkane kosmyki z oczu. Zmierzyła jego temperaturę i usiadła na skraju łóżka.
- Od kiedy jesteś wampirem? - Popatrzyła na niego wyczekująco.
- Od urodzenia. Nasi rodzice byli wampirami. Podejrzewałem to, ale przemianę przechodzi się w wieku dwunastu lat, a ja mam już ponad dwadzieścia, co było pierwszym powodem, dla którego to odrzuciłem. Drugim było to, że jako Mistrz Eliskirów babrałem się z różnymi krwistymi przedmiotami i nigdy nie miałem ochoty wyssać krwi.
- To jakim cudem wiedziałeś, że musisz ugryźć swoje dziecko, żeby przeżyło?
- Sam nie wiem. Po prostu to zrobiłem. - Wzruszył ramionami i odwrócił się plecami do siostry.
- Nie olewaj mnie. - Severus zerknął na nią przez ramię.
- Bo... - powiedział i uniósł brew w prowokacyjnym geście.
- Bo odbiorę ci dziecko. Jesteś wampirem!
- On też teraz jest.
- Nie! On dopiero może nim być. Dopiero za jedenaście lat przekonamy się czy przejdzie przemianę. - Nari trochę się już uspokoiła i popatrzyła na zdenerwowanego brata. Dla każdej innej osoby wyglądałby tak samo. Te same zimne oczy, maska drania i zero uczuć, ale ona wiedziała, że w środku aż się gotuje. I oto jej chodziło. Wiedziała, że musi go sprowokować, żeby podać mu pierwszą dawkę krwi i żeby przemiana całkowicie się zakończyła. Gdyby tego nie zrobiła, nie wiadomo jak Severus reagowałby na krew w składnikach do eliskirów. Najprawdopodobniej zjadałby je, co skończyłoby się utratą przez niego tytułu Mistrza Eliskirów. Poza tym mógłby atakować dzieci w szkole przy najmniejszej prowokacji z ich strony. Najgorsze było by to, że mógłby być zagrożeniem dla własnego dziecka. - Uważaj, bo potrafię to zrobić - wyszeptała mu do ucha i odsunęła się, by jej nie uderzył.
- Jak śmiesz! To mój syn i będę z nim robił co mi się podoba! - Severus gwałtownie wstał wyrywając kable od maszyn. Przewrócił krzesło, ale nie zdołał dojść nawet do połowy odległości dzielącej go od siostry kiedy upadł i jęknął z bólu.
- Szybko! Potrzebuje trzysta mililitrów krwi! - krzyknęła Nari przez drzwi. Następnie pochyliła się nad Severusem, który próbował się opanować. Po brodzie ściekały mu strużki czerwonej cieczy ze zranionej przez kły wargi.
- Nari, pomóż - wycharczał.
- Już, ciiiii, spokojnie - powtarzała na okrągło, póki nie dostała do reki kubka z krwią. - Proszę, wypij. Powinno pomóc. - Podała mu ostrożnie kubek, ale widząc, że nie jest w stanie utrzymać go bez wylania na siebie zawartości zdecydowała się mu pomóc i nakarmić. Z trudem podniosła go, oparła o siebie i pomogła wypić krew. Chwilę później przyszedł inny lekarz i pomógł jej położyć Snape'a na łóżku. Usiadła obok niego i wzięła w ręce jego dłoń.
- Braciszku, Severusie... - mówiła do niego jak do małego dziecka. Miała nadzieję, że już będzie dobrze, i że znowu nie będzie musiała narażać życia. - Severu... - przerwała kiedy Snape otworzył oczy i popatrzył na nią nieprzytomnie.
- Co...? - rozglądnął się dookoła i zobaczył po lewej stronie drugie łóżko. Podniósł się na łokciach i spojrzał na malutką osobę na nim leżącą. - Jonathan - wyszeptał i już chciał się podnieść kiedy poczuł na swoich ramionach czyjeś ręce.
- Masz leżeć. - Nari była stanowcza i nie pomogło przekonywanie jej, że czuje się dobrze i że nic mu nie jest. - Będziesz mógł wstać za jakąś godzinę, ale najpierw musisz coś zjeść. - Mówiąc to podała mu kubek z czerwoną cieczą.
- Ale to jest krew!
- Ciii! Jesteś teraz wampirem. Jedną porcję już zjadłeś, ale to nie wystarczy - powiedziała twardo i wręczyła kubek bratu. - Pij - nakazała i Severus jak żołnierz grzecznie wypił zawartość kubka.
Snape lekko się skrzywił na gorzkawo-słony smak, ale nic nie powiedział.
- Grzeczny chłopiec - pochwaliła brata Nari.
- Mogę iść do syna? - ostrożnie zapytał Severus.
- Och, no dobrze - zgodziła się widząc, że jej brat dłużej nie wytrzyma w łóżku.
Severus ucieszony podszedł do łóżka syna i popatrzył na niego. Był zły na siebie za to, że nie pilnował go dostatecznie dobrze i przez niego jest teraz wampirem. Jako jego syn, Jonathan miał szansę nie być potworem, ale teraz będzie nim na pewno. Pochylił się i usłyszał jak Nari wciąga głośno powietrze. Severus tylko przytulił Harry'ego i wrócił do siostry.
- Zabieram go do siebie - zdecydował i zaczął się ubierać.
- Dobrze, ale ja wracam z wami.
- Po co?
- Żeby się wami opiekować.
- Jestem dorosły!
- Wiem, ale on nie jest. Przyda mu się matka.
- Och, Nari - jęczał Severus. - Wynajmę opiekunkę. Z resztą mam wolne więc się nim zaopiekuję.
- Nie ma mowy. Jadę z wami. Koniec, kropka.
- Ale...
- Nie ma żadnego ale. - Severusowi oklapły uszka. Wiedział co oznacza mieszkanie z siostrą, a w szczególności z taką siostrą jaką jest Nari. Oznaczało to ni mniej ni więcej niż śniadania, obiady i kolacje o wyznaczonych porach, przemeblowanie całego zamku, zagospodarowanie ogrodu (akurat to nie jest takie złe) i twarda dyscyplina.
- No dobrze - westchnął teatralnie Snape. - Ale my zaraz idziemy do Lucjusza.
- To dobrze się składa. Dawno nie rozmawiałam z Narcyzą.
- To, ty... Ale jak? - Severus zrobił wielkie oczy.
- Co jak? - zapytała zdezorientowana Nari.
- Skąd ty ją znasz?
- No tak jakoś. Jak była w ciąży z Draco, to przychodziła do mnie na konsultacje. Jak się dowiedziała, że mam na nazwisko Snape, to w ogóle umawiałyśmy się na kawę i plotki - zamyśliła się Nari. - Draco jest takim słodkim dzieckiem. Ile on teraz ma? Półtora roku? - ciągnęła nie zważając na wlepiony w nią zabójczy wzrok.
- Idziemy? - zapytał Severus trzymając na rękach dziecko i stojąc przy drzwiach.
- Ach, oczywiście - uśmiechnęła się kiedy stwierdziła w myślach, że Severusowi pasuje dziecko. Wygląda z nim niezwykle słodko. Roześmiała się z własnych przemyśleń na co Snape zareagował jedynie uniesieniem brwi.
Wyszli przed szpital i poszli w stronę punktu aportacyjnego, a stamtąd, bez przeszkód, do Snape Manor.
- Trochę to zapuściłeś braciszku - skomentowała wygląd domu Nari.
- Nikt w nim nie mieszkał od czasu kiedy wyjechałem uczyć do Hogwartu.
- No tak. Rodzice się wyprowadzili do małego mieszkania, a ja mieszkałam z nimi póki niczego nie znalazłam. To tobie zostawili ten zamek. Zamieszkałeś w nim z Magentą. Trzeba było nałożyć zaklęcia ochraniające zanim wyjechałeś.
- Teraz wiem, ale nie sądziłem, że przez półtora roku aż tak zniszczeje.
- Wszystko da się naprawić - oznajmiła wesoło Nari i weszła do holu.
Kiedy tylko przekroczyła próg pojawił się Płomyk.
- Sir, myślałem... - kiedy jednak zobaczył kto przed nim stoi rzucił się na nią i przytulił. - Panienko! Co panienka tutaj robi? Gdybym wiedział, przygotowałbym komnaty panienki.
- Och, nic się nie stało Płomyku. Z resztą przygotuj dla mnie pokój obok pokoju mojego brata.
- Ale tam pokój ma panicz Jonathan.
- To następny.
- Tak, panienko.
- Więc od czego zaczynamy? - zwróciła się do brata.
- Może od tego, że muszę umyć siebie, syna, przebrać się i syna i dotrzeć do Lucjusza na herbatkę - powiedział i nie czekając na odpowiedź wyminą Nari i skierował się do swojego pokoju.
- Braciszku, Severusie... - mówiła do niego jak do małego dziecka. Miała nadzieję, że już będzie dobrze, i że znowu nie będzie musiała narażać życia. - Severu... - przerwała kiedy Snape otworzył oczy i popatrzył na nią nieprzytomnie.
- Co...? - rozglądnął się dookoła i zobaczył po lewej stronie drugie łóżko. Podniósł się na łokciach i spojrzał na malutką osobę na nim leżącą. - Jonathan - wyszeptał i już chciał się podnieść kiedy poczuł na swoich ramionach czyjeś ręce.
- Masz leżeć. - Nari była stanowcza i nie pomogło przekonywanie jej, że czuje się dobrze i że nic mu nie jest. - Będziesz mógł wstać za jakąś godzinę, ale najpierw musisz coś zjeść. - Mówiąc to podała mu kubek z czerwoną cieczą.
- Ale to jest krew!
- Ciii! Jesteś teraz wampirem. Jedną porcję już zjadłeś, ale to nie wystarczy - powiedziała twardo i wręczyła kubek bratu. - Pij - nakazała i Severus jak żołnierz grzecznie wypił zawartość kubka.
Snape lekko się skrzywił na gorzkawo-słony smak, ale nic nie powiedział.
- Grzeczny chłopiec - pochwaliła brata Nari.
- Mogę iść do syna? - ostrożnie zapytał Severus.
- Och, no dobrze - zgodziła się widząc, że jej brat dłużej nie wytrzyma w łóżku.
Severus ucieszony podszedł do łóżka syna i popatrzył na niego. Był zły na siebie za to, że nie pilnował go dostatecznie dobrze i przez niego jest teraz wampirem. Jako jego syn, Jonathan miał szansę nie być potworem, ale teraz będzie nim na pewno. Pochylił się i usłyszał jak Nari wciąga głośno powietrze. Severus tylko przytulił Harry'ego i wrócił do siostry.
- Zabieram go do siebie - zdecydował i zaczął się ubierać.
- Dobrze, ale ja wracam z wami.
- Po co?
- Żeby się wami opiekować.
- Jestem dorosły!
- Wiem, ale on nie jest. Przyda mu się matka.
- Och, Nari - jęczał Severus. - Wynajmę opiekunkę. Z resztą mam wolne więc się nim zaopiekuję.
- Nie ma mowy. Jadę z wami. Koniec, kropka.
- Ale...
- Nie ma żadnego ale. - Severusowi oklapły uszka. Wiedział co oznacza mieszkanie z siostrą, a w szczególności z taką siostrą jaką jest Nari. Oznaczało to ni mniej ni więcej niż śniadania, obiady i kolacje o wyznaczonych porach, przemeblowanie całego zamku, zagospodarowanie ogrodu (akurat to nie jest takie złe) i twarda dyscyplina.
- No dobrze - westchnął teatralnie Snape. - Ale my zaraz idziemy do Lucjusza.
- To dobrze się składa. Dawno nie rozmawiałam z Narcyzą.
- To, ty... Ale jak? - Severus zrobił wielkie oczy.
- Co jak? - zapytała zdezorientowana Nari.
- Skąd ty ją znasz?
- No tak jakoś. Jak była w ciąży z Draco, to przychodziła do mnie na konsultacje. Jak się dowiedziała, że mam na nazwisko Snape, to w ogóle umawiałyśmy się na kawę i plotki - zamyśliła się Nari. - Draco jest takim słodkim dzieckiem. Ile on teraz ma? Półtora roku? - ciągnęła nie zważając na wlepiony w nią zabójczy wzrok.
- Idziemy? - zapytał Severus trzymając na rękach dziecko i stojąc przy drzwiach.
- Ach, oczywiście - uśmiechnęła się kiedy stwierdziła w myślach, że Severusowi pasuje dziecko. Wygląda z nim niezwykle słodko. Roześmiała się z własnych przemyśleń na co Snape zareagował jedynie uniesieniem brwi.
Wyszli przed szpital i poszli w stronę punktu aportacyjnego, a stamtąd, bez przeszkód, do Snape Manor.
- Trochę to zapuściłeś braciszku - skomentowała wygląd domu Nari.
- Nikt w nim nie mieszkał od czasu kiedy wyjechałem uczyć do Hogwartu.
- No tak. Rodzice się wyprowadzili do małego mieszkania, a ja mieszkałam z nimi póki niczego nie znalazłam. To tobie zostawili ten zamek. Zamieszkałeś w nim z Magentą. Trzeba było nałożyć zaklęcia ochraniające zanim wyjechałeś.
- Teraz wiem, ale nie sądziłem, że przez półtora roku aż tak zniszczeje.
- Wszystko da się naprawić - oznajmiła wesoło Nari i weszła do holu.
Kiedy tylko przekroczyła próg pojawił się Płomyk.
- Sir, myślałem... - kiedy jednak zobaczył kto przed nim stoi rzucił się na nią i przytulił. - Panienko! Co panienka tutaj robi? Gdybym wiedział, przygotowałbym komnaty panienki.
- Och, nic się nie stało Płomyku. Z resztą przygotuj dla mnie pokój obok pokoju mojego brata.
- Ale tam pokój ma panicz Jonathan.
- To następny.
- Tak, panienko.
- Więc od czego zaczynamy? - zwróciła się do brata.
- Może od tego, że muszę umyć siebie, syna, przebrać się i syna i dotrzeć do Lucjusza na herbatkę - powiedział i nie czekając na odpowiedź wyminą Nari i skierował się do swojego pokoju.
do dupy
OdpowiedzUsuńJakże cieszę się z tego że wyraziłeś swoje tak bardzo mało obchodzące mnie zdanie aż w dwóch słowach. Dziękuję Ci także za to, że dołożyłeś swoją osobę do licznika osób, które oglądały tę stronę. Cieszę się także, że są osoby, które potrafią wyrazić swoje zdanie, ale martwi mnie, że nie mają tak mało odwagi, żeby się chociaż podpisać. Dziękuję, amen.
Usuńsiostra severusa będzie pilnować i i opiekować się harrym i severusem
OdpowiedzUsuńciekaw jestem czy harry bedzie wampirem
Ciekawe opowiadanie . kiedy znalazłem je wczoraj spodobało mi się odrazu a dzisiej nie moge doczekać się kolejnego rozdziału . Wkradł ci się miały błąd :
OdpowiedzUsuń"Jonathan miał szansę być potworem, ale teraz będzie nim na pewno."
a powino być :
Jonathan miał szansę nie być potworem, ale teraz będzie nim na pewno. Życzę dużo weny
Dziękuję bardzo, poprawione ;)
Usuńczytanie twojego bloga to sama przyjemność czekam na następny rozdział i życzę dużo weny
OdpowiedzUsuń;-)
POGROMCZYNI
Czekam niecierpliwie na nastepny rozdzial ;-)
OdpowiedzUsuńPOGROMCZYNI
Szczerze? To troszeczkę słabo. Pomysł bardzo fajny.Lili i James opiekują się dzieckiem Margaret bo ona nie czuje się na siłach. Okej to rozumiem i jestem w stanie sobie to wyobrazić. Jednak reakcja Severusa jest trochę naginana, a przynajmniej powinien bardziej się przejąć faktem, że kobieta którą kochał urodziła mu dziecko, ale mu o tym nie powiedziała. Gdzie są pytania typu dlaczego?, albo co by było gdyby? Wydaje mi się, że to w takich chwilach chodzi po głowie. Pozostaje sam fakt małego Harr'ego. Wydaje mi się, że nigdy nie widziałaś małego półtorarocznego dziecka. Po pierwsze są już dość kumate i pytania gdzie jest mama i tata powinny być co chwilę. U ciebie pytanie o mamę pojawiło się tylko raz i to po przyjściu "tatusia" skończyły się, co jest wręcz obrzydliwie przesłodzone, bo przecież Harry go nie zna. Nie mieli ze sobą wcześniej kontaktu. A dziecko to nie jest istota głupia, widzi co się dzieje odczuwa niepokój i dezorientację . Więc w tej kwestii się nie sprawdziłaś. Po za tym akcja dzieje się zbyt szybko. Jakoś mi się nie wydaje, żeby rodzic, który przynosi umierające dziecko miał w głowie cokolwiek innego niż jego bobas. A twój Severus od omdlenia ma czas na rozmowy z siostrzyczką i picie alkoholu, a o to czy jego syn żyje nawet się nie pyta uznaje o za coś oczywistego. Na temat akcji mogłabym jeszcze wiele pisać, ale jest tego tak dużo, że chyba szkoda mojego czasu.
OdpowiedzUsuńReasumując to słabo bardzo słabo i od razu widać, ze jesteś młodą dziewczyną, która chce się bawić w pisarza ff. Pomysł masz dobry chociaż oklepany. Musisz troszeczkę popracować na spowolnieniem akcji za dużo chcesz umieścić w jednym rozdziale. Jakbym miała wystawić ci ocenę to tak 3+.
Nie traktuj tego jako krytykę raczej jako wskazówki co musisz poprawić;)Bo komentarze fajny blog itd nie pomogą ci napisać fajnego opowiadania, a jest w tym jakiś potencjał;) O gramatyce itd nie wypowiem się bo nie znam się na tym;)
Pozdrawiam Anastazja
Jak coś możesz pisać na anastazja.milka@onet.pl chętnie pomogę w kwestii rozwoju akcji;)
a my tu już prawie dwa miesiące na nowa notke a tu nic
OdpowiedzUsuńdroga autorko prosimy o szybkie dodanie nowych notek
Witam,
OdpowiedzUsuńwięc jednak naprawdę Harry jest jego synem, Maginta oddało go Lili po porodzie, oj, oj będą rządy siostry w zamku....
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia